Po ponad tygodniowej przerwie rozgrywki ELEAGUE CS:GO Premier 2017 wkroczyły do decydującej fazy. Na placu boju pozostało osiem drużyn, które zajmując pierwszą lub drugą lokatę w swoich grupach zapewniły sobie miejsce w ćwierćfinałach turnieju w Atlancie. Niestety w 1/4 finału nie było nam dane oglądać gry Polaków, gdyż jedyna rodzima ekipa – Virtus.Pro nie zdołała wygrać żadnego meczu w swojej grupie. Neo i spółka zakończyli swoje zmagania na miejscach 13-16 inkasując przy tym 8,750 dolarów.
Cztery razy 2:0
Nie – to nie równanie matematyczne a wyniki ćwierćfinałów. W żadnym z meczów decydujących o promocji gry w półfinałach w Atlancie widzom nie było dane zobaczyć więcej niż dwie mapy.
Pierwszym ćwierćfinałem był pojedynek tryumfatorów DH Masters Malmo 2017, czyli G2 z jedynym reprezentantem USA w playoffach – Cloud9.
Jeśli ktoś myślał, że stewie2k i spółka się przestraszą zwycięzców z Malmo i szybko oddadzą inicjatywę Francuzom to się mocno zdziwił. Francuski superteam jako swoją mapę wybrał Cbble. Nawet jeśli ich gra po stronie terrorystów i wygrana w tej połówce 9:6 mogła dawać nadzieje francuskim kibicom na dobry wynik na tej mapie, tak po zmianie stron nadzieja ta została pogrzebana. Koncertowa gra autimatic’a i reszty graczy C9 pozwoliła francuzom zdobyć jedynie trzy rundy przy dziesięciu Amerykanów, co dało końcowy wynik 16:12 z korzyścią dla C9.
Następnie zawodnicy przenieśli swoją potyczkę na mapę Amerykanów – Inferno.
Mimo, że stewie2k i jego kompani na swojej mapie po stronie terro zdołali ugrać zaledwie osiem rund to nie przeszkodziło im to w osiągnięciu świetnego wyniku po zmianie stron. Osiem rund wygranych przy jednej straconej – to bilans C9 w CT. Amerykanie świetnie uzupełniali się po stronie broniącej, nie dając nawet minimalnej możliwości nawiązania walki przeciwnikowi.
Wynik 16-8 a w rezultacie 2:0 świadczy o tym jak niewiele potrzeba czasu na zmianę dyspozycji drużyn na scenie. Przecież jeszcze nieco ponad miesiąc temu shox i spółka wznosili puchar DreamHack’a na mocno obsadzonym turnieju w Szwecji, a C9 musiało się wtedy zadowolić zaledwie trzecim miejscem w swojej grupie.
Sześć clutch’ów wygranych przez Amerykanów do jednego oddanego oraz przewaga w entryfragach jest niepodważalnie ozdobą tego wyniku.
Drugim spotkaniem tego samego wieczoru była potyczka duńskiego Astralis ze Szwedami z Fnatic.
Spotkanie zapowiadało się arcyciekawie, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnia batalia tych drużyn zakończyła się gładką wygraną szwedzkiej ekipy. Pierwszą mapą pojedynku był wybrany przez Fnatic – Train. Niespełna tydzień wcześniej na tej samej mapie flusha i spółka oddali Duńczykom zaledwie osiem rund więc wybór nie był zaskoczeniem dla nikogo. Zaskoczeniem okazał się jednak nie tyle wynik, co styl jaki Szwedzi prezentowali na tej mapie. Trzy rundy na swojej mapie po stronie atakującej co zdecydowanie za mało aby zrobić pierwszy krok do półfinałów EL. Świetna gra dupreeh’a, który zanotował na tej mapie rating na poziomie 2.14 pozbawiła Szwedów marzeń o pozytywnym zakończeniu tej batalii. Fnatic zdołało urwać przeciwnikowi w antyterrorystów jedynie dwie rundy, co dało końcowy rezultat 16:5 dla Astralis.
Druga mapa, jaką był Overpass zdecydowanie bardziej mogła cieszyć oko widza. Fnatic bezsprzecznie obudziło się w drugiej części spotkania i po stronie terro udało im się zdobyć więcej rund niż na całym Train’ie. Co prawda wynik 9:6 z korzyścią dla Duńczyków sugerował że trzeciej mapy tak czy inaczej nie zobaczymy ale widać było że drużyna flushy na pociągach zaliczyła falstart i na mapie przeciwnika jeszcze powalczy. Wyrównana druga połówka robiła nadzieje kibicom, że Szwedzi do meczu jeszcze wrócą, jednak Astralis z chłodną głową podeszło do gry po stronie atakującej. Wygrali, kontrolując cały czas wynik, mimo iż przeciwnik starał się złapać kontakt. Końcowy wynik to 16:12 dla Astralis.
Tak jak w pierwszym meczu tak tutaj, wszystko zmienia się jak kalejdoskopie. Jeszcze kilka dni temu Fnatic odprawiło z kwitkiem Duńczyków w pojedynku BO2 w ESL PRO LEAGUE oddając im łącznie 12 rund. Można dywagować, że EPL w tej fazie to tylko rozgrywki internetowe, jednak różnica w wynikach mówi sama za siebie.
Następny wieczór przyniósł nam kolejne dwa, już ostatnie ćwierćfinały.
W pierwszym z nich naprzeciwko siebie zasiadły zespoły FaZe oraz EnVyUs.
EnVy, które ostatnią wygraną w większym turnieju zanotowało w lipcu podczas DH Open w Atlancie jako swoją mapę wybrało Nuke. Sądząc po wyborze ekipy ScreaM’a mogliśmy się spodziewać dobrego przygotowania po stronie terrorystów. Tak też było. W prawdzie wynik pierwszej połówki tego meczu był korzystniejszy dla podopiecznych RobbaN’a, lecz siedem rund po teoretycznie trudniejszej stronie mogło wróżyć równie dobrą grę EnVy po stornie antyterrorystów. Tak się jednak nie stało. FaZe pokazało jeszcze lepszą grę po stronie atakującej, pozwalając ugrać tylko pięć rund antyterrorystom a wiele sytuacji 1vsX wygranych przez Olof’a i spółkę przypieczętowało wynik 16:12 dla FaZe.
Zwycięzcy ostatniego przystanku ESL ONE w Nowym Jorku pełną klasę pokazali jednak dopiero na swojej mapie, czyli Overpass.
Od początku Olof i reszta przejęli inicjatywę oddając rywalom w antyterrorystów zaledwie dwie rundy. EnVy po zmianie stron również nie potrafiło nawiązać kontaktu i mimo, że zdołali wygrać jedną rundę to cztery, które były potrzebne FaZe do wygranej i awansu do 1/2 finału oddali prawie za darmo. Overpass to mapa bez historii. 16:3 nie jest wynikiem godnym ćwierćfinału turnieju w którym pula nagród równa się milionowi dolarów. W każdym razie gratulacje dla FaZe za świetny pokaz szkoły tej gry na drugiej mapie.
Ostatnim ćwierćfinałem był bratobójczy pojedynek North z Heroic.
Duńskie derby miały być dla wielu najciekawszym spotkaniem tych ćwierćfinałów. Jako pierwsi mapę wybrali dwukrotni pogromcy SK w Atlancie czyli Heroic. Kolejny raz padło na Overpassa. I tak jak w poprzedzającym meczu drużyna wybierająca Overpassa pokazała jak się powinno grać na swojej mapie tak, JuGi i reszta o tym zapomnieli. W terro zdobycie pięciu rund to zdecydowanie za mało aby zagrozić doświadczonemu North na czele z k0nfieg’iem, który okazał się najlepszym zawodnikiem na tej mapie notując statystyki 27-8. Heroic w CT zdołało odpowiedzieć jedynie dwoma zdobytymi punktami. Zawodnicy wspierani przez FC Kopenhaga bez trudu zdobyli sześć oczek potrzebnych do zwycięstwa i ustanowili wynik pierwszej mapy na 16:7 na swoją korzyść.
Mapą kończącą ćwierćfinały był Mirage.
Drużyna aizy’iego jest znana z tego, że na tej mapie potrafią grać jak rzadko który team na świecie. Udowodnili to i tym razem. Koncertowa gra po stronie terrorystów i wygrana tej połówki 9:6 świadczyła o tym że tego wieczoru więcej map nie zobaczymy. Mimo że, gracze Heroic sześć rund po stronie antyterrorystów zdobyli, to po zmianie stron nie potrafili opanować bombsiteu więcej niż jeden raz, co w rezultacie poskutkowało przegraną ekipy doświadczonego MODDII’EGO 16:7 i odpadnięciem z turnieju. Heroic podobnie jak reszta drużyn, które odpadły w ćwierćfinałach powiększyło swoje konto o 35 tysięcy dolarów.
Pary półfinałowe oraz terminarz wyglądają następująco:



